piątek, 9 sierpnia 2013

Ohayou!
Dodaję dalszą część opowiadania, tym razem perspektywa Lucy:


Całą noc przeleżałam w ramionach Eryka. Zmoczyłam mu już całą bluzkę ale on wciąż mnie nie puszczał. Ichiru z nieobecnym wyrazem twarzy wpatrywał się w ścianę. Czekaliśmy. O dziwo nikt nas nie wygonił. Czy to u nich normalne, że przyjaciele (nawet nie rodzina!) siedzi całą noc na korytarzu? Swoją drogą, dalej nie mogę wyjść z podziwu. Dlaczego tu nie ma kolejek? Gdzie wrzeszczący pacjenci? Z natłoku myśli wyrwał mnie głos pielęgniarki.
 - Możecie wejść do środka. Tylko nie zachowujcie się zbyt głośno.
Pierwszy poderwał się Ichiru. Podbiegł do drzwi i zamarł. Przestraszona podbiegłam w jego stronę. Prawie całe łóżko było we krwi, a Miriam leżała na łóżku patrząc się na nas nieobecnym wzrokiem.
 - Miriam, wszystko dobrze?
 - Ichiro? Co ty tu robisz?
 - Pamiętasz mnie! W-wiesz, gdzie jesteś?
 - A gdzie mam być? Jestem w Japonii, rzecz jasna! Ale jakoś nie kojarzę tego pokoju…
 - Wróciła.
Moje oczy się zaszkliły ale nie płakałam. Już nie miałam czym. Dziewczyna patrzyła na nas z lekkim zdziwieniem w oczach.
 - A gdzie miałam być?
Zaraz co ona ma na nogach?! I na brzuchu?!
- Hm… Pamiętam… Coś tam kojarzę z naszej randki… A potem… Tego gościa… NIE! NIE RÓB MI NIC!
- Cichutko, już, Miriam, nic się nie dzieje, nie bój się. Wszystko będzie dobrze.
Mówiąc to Ichiru przytulił moją przyjaciółkę. Boże, jak dobrze że nic jej nie jest. Ona jest dla mnie jak siostra! Znamy się w końcu od jej urodzenia! Eryk widząc jaka jestem roztrzęsiona, znowu mi zrobił miejsce w sowich ramionach. Boże, co za pełny niezbyt przyjemnych wrażeń dzień.
********************
Minęły już dwa dni od tego okropnego zdarzenia. Miriam została już wypisana ze szpitala i teraz leżała w pokoju. Lekarz zabronił jej wychodzić z domu przez najbliższe dni ale ja jakoś nie mogę uwierzyć, że moja przyjaciółka będzie bezczynnie siedzieć w domu przez tyle dni. Może gdybyśmy miały jakieś gry.... A może kupimy PlayStation? Albo Xbox'a? Gdybym, kupiła jakaś porządną strzelaninę na pewno by się nie nudziła. Najlepiej na dwie osoby jeżeli nie więcej. Kupiłabym jakieś niezdrowe rzeczy a do tego duuużo coli i jakiś soków. Ponieważ wszyscy dostaliśmy zwolnienia ze szkoły mogłybyśmy sobie na to pozwolić. Z takimi myślami weszłam do pokoju Miriam by sprawdzić jak się czuje.
- Hej hej malutka! Jak tam? Dobrze się czujesz? Nic cię nie boli?
- Jejku, mówiłam ci już że wszystko jest okej. Ale i tak dziękuję.
- Nie ma za co, ty też byś się tak zachowała. Poza tym, jesteśmy jak rodzina, prawda?
Powiedziałam z wielkim uśmiechem na twarzy. Dziewczyna spojrzała na mnie zaszklonymi oczami.
 -  Lucy!
Dziewczyna chyba zamierzała jeszcze coś dodać ale usłyszałyśmy hałas w salonie a zaraz po tym do pokoju wszedł Eryk i Ichiru z wielką torbą.
- Obudziłaś się, jak dobrze.
Powiedział Eryk. Widać było że się martwił, zarówno o Mir jak i o mnie. Dobrze wiedział jak ją kocham i że nie przeżyłabym gdyby jeszcze coś takiego się stało. Przemyślenia na temat mojego chłopaka przerwał mi jego brat, który z okrzykiem uwalił się na łóżko zamykając Miriam w żelaznym uścisku.
- To jakieś święto? Przecież już dobrze się czuję. Ale… Powiedzcie, co wy na to, żeby wybrać się do wesołego miasteczka? Ja stawiam!
- Myślę, że powinnaś jeszcze odpocząć…
Postanowiłam jak najszybciej wybić jej ten pomysł z głowy. Jeszcze nie jest do końca zdrowa a już ją ciągnie. Wiedziałam że tak będzie.  Zaraz do dyskusji przyłączył się Eryk, a tuż po nim jego brat. Bo długiej rozmowie zdecydowaliśmy że wybierzemy się tam jutro. Zanosi się niezła zabawa.




Magda

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz