środa, 7 sierpnia 2013


  Dobry :D
Już bez żadnych niepotrzebnych wstępów, których nie chce mi się pisać. Perspektywa Miriam:


Auuu… Wszystko mnie boli… Kurde, co się dzieje? Pamiętam… Pamiętam, że byłam na podwójnej randce. To, ze byliśmy na kręglach, potem w kinie a na sam koniec chłopcy zaprosili nas na kolację… Ale… Ja chyba na niej nie byłam… Wszystko mnie boli. Jak ciemno… Ale tam jest jakiś punkcik! AU! Za jasno! Nie… Gdzie ja…?
To boli… Co się dzieje? Gdzie ja jestem? Powinnam być w domu! Jutro szkoła. A nie, dopiero sobota.
- Uh… Otworzyłaś oczy. Jak dobrze.
- Kto… Kto tu jest?
- Nie… Nie poznajesz mnie?
- Ja ciebie nie widzę. Kim jesteś? Nie znam cię! Szybko! Idź stąd! Bo zawołam moich rodziców!
- Tu nie ma twoich rodziców. Oni są w Polsce.
- Nie żartuj sobie ze mnie! Przecież tu jesteśmy. A gdzie niby? Może w Chinach?
- Blisko. W Japonii… Co się stało? Nie wiesz gdzie jesteś, nic nie pamiętasz?
- Po pierwsze, kim jesteś i co ja robię… W JAPONII?!
- Jestem Ichiro. I do tej pory byłem twoim chłopakiem…
- Moim… co?! Ja… To są jakieś głupie żarty! Zawieź mnie do domu-
- Co tu się dzieje? Miriam, dobrze się czujesz?
- Hm? Lucy? Ty też tu jesteś? Ale jak to? Powiesz mi może co ja tu robię?
- Miriam… Ichiru, umów nas jak najszybciej do lekarza.
- Możemy zadzwonić po-
- Nie ma sensu, to nie jest aż tak bardzo poważne… Mam nadzieję.
  Gdzie ja do cholery jestem?! Przed chwilą zdawało mi się, jak bym coś jeszcze pamiętała. Może jak tu się znalazłam? To pewnie kolejny, obrzydliwy żart ze strony moich znajomych. Ależ oni mają poczucie humoru!
Lucy weszła do pokoju, poprosiła chłopaka, który miał na imię… Ichi-coś tam, i zawieźli mnie, jak przypuszczam, do szpitala. Szybko postawili mnie na nogi i pozwolili się o siebie oprzeć. W tenże sposób dotarliśmy do gabinetu lekarza.
- Witam, w czym problem?
- Ona… Ma amnezję. Zdaje mi się, ze nie pamięta nic sprzed czterech miesięcy.
- To dość sporo… Chociaż… Czy nie wydarzyło się ostatnio nic szokującego? I czy wasza koleżanka ma silna psychikę?
- No cóż… - odezwała się Lucy. – Zdaje mi się, że psychikę ma dobrą, ale… Jest coś, co mogło ją nieźle przerazić. Wczoraj, podczas kolacji zemdlała i obudziła się dopiero jakieś dwie godziny temu.
- Więc myślę, że jest to tylko chwilowy objaw. Mózg chwilowo „wyczyścił” zdarzenia, które mogą być trudne. Jednak wolałbym, gdyby została na kontroli.
Właśnie w ten oto sposób zamknęli mnie w małym pomieszczeniu z łóżkiem i umywalką. Pokój był odrażający. Ściany pokryte szarą farbą a na ziemi kafelki. A wszystko to oświetlała mała, ciemna żarówka. Pokój nadaje się do horroru… Zaraz… Czy to jakiś psychiatryk, czy co?! Oni boją się ,że zrobię coś złego?
Mocno zirytowana zaczęłam krążyć po pokoju. Potok złych myśli i słów przerwała pielęgniarka.
- Przyszłam tylko dać ci troszkę wody. Połóż się później spać, dobrze?
Pokiwałam od niechcenia głową i wzięłam szklankę. Kilkoma łykami opróżniłam naczynie a potem padłam na niewygodne łóżko. Szybko zasnęłam. Miałam wyjątkowo dziwny sen…
Lekko otworzyłam oczy. Nade mną pochylała się zakapturzona postać… Nie wiedziałam kto to, jedna szybko rozpoznałam szpitalny pokój. Postać, zapewne mężczyzna, wyciągnął coś z kieszeni. Nóż… On ma w dłoni nóż! Spojrzał na niego z uśmiechem po czym rozciął mi koszulkę i zaczął… On… Ciął mnie tym okropnym narzędziem. Po chwili wszędzie była krew…
Obudziłam się. Nadal jestem w tym okropnym pokoju. Ale nadal… Czuję się jeszcze gorzej niż wczoraj.
Odpowiedź znalazłam, kiedy tylko szeroko otworzyłam oczy. To nie był sen…

Asia-chaaaaan  :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz