piątek, 2 sierpnia 2013

Ohayou!
Madzia się wreszcie zebrała i postanowiła nadrobić zaległości. Wisze wam już dwa posty z opowiadania a do tego przydałoby się opisać jakąś mangę. Bardzo was przepraszam ale byłam zajęta graniem w przeróżne gry (tak, Madzia jest totalnym nolifem :3). No ale cóż kiedyś trzeba się obudzić, spiąć cztery litery i coś dodać! Więc proszę, oto zaległe posty. Do tego postaram się jeszcze dziś o jakąś fajną mangę dla was. Miłego czytania!

- Haha! Słyszałeś? Podobno Miriam i Lucy pracują w kawiarence i nie zgadniesz, za kogo są przebrane…
- No mów!
- Za służące! Tutaj masz zdjęcie… Patrz!
- WOW! Może się tam wybierzemy?
- Jasne! Zabierzmy chłopaków!
No oczywiście. Nie minął dzień, a cała szkoła dowiedziała się gdzie pracujemy. Jedni nas wyśmiewali, drudzy podziwiali. Ale mnie bardziej ciekawiła inna sprawa.
- To powiesz mi czemu wyglądałaś jak jedna wielka truskawka?
Miriam na wspomnienie tego dnia (wiem, ten dzień był wczoraj ale mi się wydaje że już wieki minęły) zarumieniła się.
- Eee… Tak mi się zdaje, ale ja, obawiam się, że mogłam się zakochać w Ichiru… No bo on… Tak słodko wyglądał kiedy był taki zakłopotany i zmartwiony… Martwił się o mnie! A potem on…. Pocałował mnie w czoło i… To chyba wtedy uświadomiłam sobie co czuję!
- Jak słodziaśnie! Wiesz co? To mi przypomina moją wczorajszą historię z Erykiem.
- Oni myślą tak samo czy jak?
- To w końcu bliźniacy! Au! Człowieku…. Co ty robisz?! – krzyknęłam odpychając czyjąś rękę.
- Eryk?!
- Możemy porozmawiać? – spytał chłopak lekko zdezorientowany.
- No nie wiem bo miałyśmy z Miri...
- Jasne, że pójdzie. - wtrąciła się Miriam, popychając  mnie w stronę Eryka i szepcząc na ucho - Później mi wszystko opowiesz. - Po czym pobiegła w stronę Ichiru.
- Możemy pójść w inne miejsce?
No tak Eryk ma rację. Stanie na środku korytarza, gdy wszyscy patrzyli w twoją stronę nie było zbyt komfortowe.  Wiec złapał mnie za rękę - przy tym zdarzeniu znowu zrobiłam się czerwona - i zaciągną na dach szkoły z której rozprzestrzeniał sie piękny widok na pobliski park. W jednym miejscu, przy małym placu zabaw bawiły się dzieci a obok nich stały matki z czego jedna z nich  trzymała małe niemowlę. W drugim para z naszej szkoły się całowała.... Zaraz, chwila, moment czy to nie jest Miriam i Ichiru?! Tak się tym przejęłam, że zupełnie zapomniałam w jakim celu tu przyszłam. Dopiero gdy Eryk dotknął mojego ramienia przypomniałam sobie, że przecież chciał mi coś powiedzieć! Był wyraźnie zdenerwowany.
- Lucy, bo ja....
- Hejo ludziska! Tak szybko poszliście a my chcieliśmy odprowadzić dziewczyny do kawiarenki!
To był nie kto inny jak Shouji! No naprawdę obiecuje, że go kiedyś zabije! Przerwać w takim momencie! Eryk też nie wydawał się być szczęśliwy.
- Dobra, Lucy chodźmy już, odprowadzę cię.
Powiedział niezbyt entuzjastycznie. Złapał mnie za rękę i mijając tego debila zszedł na dół. Swoją drogą, właśnie teraz, w tym momencie zdałam sobie sprawę z bardzo ważnej rzeczy. To dlatego teraz, gdy Eryk trzymał moją rękę albo wczoraj gdy mnie pocałował w policzek tak bardzo trzepotało mi serce. Czyżbym się zakochała?
***************
- Cholera jasna, co za kretyn! Zabije skurczybyka!
Eryk był wściekły. Widoczne Shouji przerwał mu w bardzo ważnym momencie.
- Eryk... Uspokój się. Nic się nie stało.
Moja paplanina raczej nie poprawiła jego nastroju. Wciąż szedł przed siebie szybkim krokiem i wlókł mnie za sobą. Dobra, spróbuje odwrócić jego uwagę od tego, jakże okropnego, zdarzenia.
- Wiesz, ostatnio zastanawiam się czy nie przefarbować się na rudo, no bo wiesz brąz... - chłopak gwałtownie się zatrzymał.
- Ani mi się waż! Na rudo?
- No tak, nie sądzisz, że pasowałby mi do koloru oczu? A może kupie sobie teczówki? Wyobrażasz to sobie? Lucy z fioletowymi oczami! To by było coś!
Końciki jego ust lekko podniosły się do góry. Tak! Udało się.
- Lucy mogę cię o coś spytać?
Znowu przybrał ten poważny wyraz twarzy.
- Tak, jasne! Pytaj o co chcesz!
Swoją drogą, gdzie my jesteśmy? Daleko było słychać odgłosy bawiących się dzieci ale my byliśmy sami. Obok nas przepływał mały i jakże urokliwy strumyczek. Do tego wokoło było pełno zieleni. Miejsce po prostu bajeczne!
- Czy masz kogoś kogo.... lubisz?
Dobra takiego pytania się nie spodziewałam. Co ja mu teraz miałam powiedzieć?! Mogłabym niby mu wyznać swoje uczucia ale jaki to ma sens? Chłopak może mieć każdą, więc dlaczego miałby zwrócić uwagę na mnie?
- No tak jakby... Tak, jest ktoś kogo lubię.
Jego twarz była nieprzeniknioną maską. Zastanawiałam się o czym teraz myśli.
- A mogłabyś mi o nim opowiedzieć?
Ok, to już za dużo. Czułam, że moje policzki robią się czerwone, postanowiłam szybko zmienić temat.
- Lepiej ty mi powiedź czy masz kogoś na oku i od razu mi o niej opowiedz.
- No wiec.. Tak mam kogoś na oku. Dziewczyna wydaje się być trochę nieśmiała i trudno z nią nawiązać kontakt ale warto się pomęczyć. Ma takie samo poczucie humoru jak ja i nie pochodzi z Japonii.
- Oh...
Byłam mocno rozczarowana. Pewnie nie mam z nią szans.
- A wiesz co mnie w niej na początku zafascynowało?
Smętnie potrząsnęłam głową.
- Jej niesamowite, zielone oczy.
Chciałabym być na jej miejscu ale teraz przynajmniej wiem, że nie mam u niego szans.
- Ta dziewczyna to ma szczęście.
Eryk spojrzał na mnie niedowierzająco.
- Jeszcze się nie domyśliłaś?
Już miałam mu coś odpowiedzieć, kiedy poczułam jego usta na swoich.  Na niebiosa! Gdzie on się nauczył tak całować?!
- Jesteś naprawdę głupiutka. Od początku chodziło o ciebie.
- Nie żartuj sobie ze mnie. I oddaj mi mój pierwszy pocałunek.
Eryk uśmiechną się w moją stronę.
- Co wy macie z tym pierwszym pocałunkiem?
Nie czekał na odpowiedź tylko przyciągnął mnie do siebie i zamknął w żelaznym uścisku.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę.
- Ja też
Wtuliłam się w jego koszulę i wdychałam ten cudowny zapach. Nie wiem ile tak staliśmy ale Eryk powoli odsunął mnie od siebie.
- Lucy, muszę ci coś powiedzieć. Tylko nie krzycz.
Jeszcze nie za bardzo kontaktowałam, więc popatrzyłam na niego nieprzytomnym wzrokiem.
- Masz pająka na ramieniu.
- Co?! Gdzie?! Zdejmij go!
Zaczęłam wykonywać jakieś dziwne ruchy, żeby tylko szybciej go zdjąć.
- Przestań się śmiać! Jest tam jeszcze? Boże ja panicznie boję się pająków!
- Już, już go nie masz.
- Ugh, jesteś okropny.
Chłopak podszedł do mnie z wielkim bananem na twarzy.
- Przepraszam ale nie mogłem się oprzeć.
Potem ruszyliśmy w stronę domu, śmiejąc się z byle jakiego powodu. Byliśmy po prostu szczęśliwi. Szkoda, że wtedy nie wiedziałam co się wydarzy.
*****************
- Luuuuuuuucyyyy! Dajże trochę odpocząć człowiekowi! Nie dość, że wczoraj było urwanie głowy w kawiarence to jeszcze ten cholerny projekt w szkole… Daj mi się wyspać!
- Leniu, wstawaj. Zapomniałaś co dzisiaj jest?
- Jasne, że pamiętam. Dzisiaj jest dzień wolny od czegokolwiek, więc już odpuść!
- Jesteś głupia jak but.
- Owszem, dlatego możesz już odmaszerować gdzie tam chcesz a mi daj pospać do południa.
- Z nią to do żadnego porozumienia się nie dojdzie. Idiotko, dzisiaj mamy podwójną randkę!
- Że co mamy…?
- Randkę! Ty idziesz z Ichiru a ja z Erykiem. Nie pamiętasz? Przypomnij sobie wczorajszą rozmowę w kawiarence!
- To wszystko wyjaśnia! Już wiem czemu nie pamiętam żadnej rozmowy! Widzisz, kiedy idziemy do pracy, to wyłączam swój mózg, przez co może dłużej odpocząć, i z reguły niespecjalnie wszystko pamiętam.
- Z taka dziewczyną nigdy do porozumienia nie dojdziesz. Zobaczymy ile wytrzyma Ichiru.
Boże, jaką ja mam mądrą przyjaciółkę. Wyszłam z pokoju i zaczęłam się przygotowywać do randki. Pal licho sześć czy Miriam zdąży czy nie. Najwyżej zaciągnę ją w pidżamie. Wyjęłam z szafy czarne szorty i pierwszą z brzegu bluzkę na krótkie ramiączka. Włosy spięłam z boku, żeby mi za bardzo nie przeszkadzały. Do tego założę jeszcze moje ulubione conversy i będzie w sam raz. Makijażu za dużo też nie nakładałam. Troszeczkę tuszu do rzęs i cienkie kreski nad oczami. Ok, jestem gotowa. Chyba pora sprawdzić czy Miriam się jakoś ogarnęła. Weszłam do jej królestwa a tam.... Boże, nie da się tego opisać. Ciuchy były porozrzucane po całym pokoju a ona sama siedziała na podłodze w białej sukience z falbankami na dole. Do tego założyła gruby, brązowy pasek i na to wszystko jeansową kurtkę. Włosy miała rozpuszczone i chyba nie zamierzała ich związywać. Wszystko ładnie, pięknie ale czy nie będzie jej za gorąco?
- Zrobić ci makijaż księżniczko? – spytałam.
- Tak, poproszę. Widzę, ze ty już to zrobiłaś.
- Tak się guzdrzesz, że świat bym zdążyła okrążyć z dziesięć razy.
Obie wybuchłyśmy śmiechem. Gdy już się trochę uspokoiłam zabrałam się do pracy. Muszę przyznać, że po skończonym zabiegu Miriam wyglądała ślicznie. Obie spojrzałyśmy w lustro i posłałyśmy sobie konspiracyjne uśmiechy. Wyglądamy pięknie! Pobiegłyśmy do salonu i wskoczyłyśmy w nasze conversy. Miriam pobiegła jeszcze na chwilkę po kluczyki. Wtedy usłyszałam krzyk. Wydobywał się z gardła mojej przyjaciółki. Szybko do niej podbiegłam, a to co zobaczyłam przeraziło mnie. Na szybie i kanapie widniały te same, czerwone napisy: „Pożałujecie tego… Śmierć”

No dobra, mała poprawka byłam wam winna trzy posty. Boziu, muszę się wreszcie ogarnąć.

Magda-chan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz