poniedziałek, 27 stycznia 2014

Kimi ni Todoke


 Witajcie,
pewnie dziwicie się, ze znowu inteligentnie piszę tytuł, który i tak z resztą nie ma nic związanego z tym, co będę pisać.
Dzisiaj taki bonus, może dlatego dałam ką, a nie inną nazwę ale... Przechodząc do tematu... Przygotowałam dla Was dwie rzeczy! AŻ dwie :P Pierwsza, to oczywiście bzdury, które piszę (czytaj -> recenzja) oraz... Zajawkę opowiadania! Tak... Jest to bardzo skomplikowana historia ale wychodzi na to, że oprócz opowiadań z Mir i Lucy pisałyśmy równocześnie kilka zupełnie innych wypracowań. No i tak... Pochwalę się z wami moją perełką. Jeśli będziecie chcieli dalsze części to napiszcie w komentarzu (jak znam życie, pisząc bez konkretnego celu porzuciłabym opowiadanie po kilkunastu stronach xD). A teraz do rzeczy!
Kimi ni Todoke 
  Po dłuższym namyśle Kimi ni Todoke bardzo przypomina mi z fabuły Sukitte Ii Na Yo. Historia opowiada o "odtrąconej" przez społeczeństwo dziewczynie o imieniu Sawako. Licealistka nie ma łatwego życia. Ludzie uważają, że jest jakąś okultystką, demonem, potrafi rozmawiać z duchami i wiele innych (na dodatek tworzyli jeszcze własne historie, a, tak, żeby było zabawniej). Przez podobny wygląd (a dokładniej włosy) oraz niewielką różnicę imion jest przezywana Sadako (bohaterka japońskiego The Ring). Dlatego przez to nie za bardzo ma okazję się z kimś zaprzyjaźnić...
 W rzeczywistości jednak nikt nie ma racji. Sawako to urocza dziewczyna pragnąca znaleźć znajomych. Chociaż los jej nie dogodził nie narzeka na swoją obecną sytuację. Jednak po rozpoczęciu roku okazuje się, że trafia do klasy z chłopakiem imieniem Kazehaya. Jako jedyny nie zwraca uwagi na plotki i postanawia porozmawiać z "Sadako". Przez to stał się dla dziewczyny światłem, dzięki któremu jej życie się zmieniło. I to nie bez przyczyny, ponieważ zapraszając Sawako do wzięcia udziału w "teście na odwagę" bohaterka zaprzyjaźnia się z Yano i Chizu. 
  Chociaż fabuła nie kończy się tylko na problemach długowłosej nastolatki. Poznajemy również problemy, z jakimi muszą się zmierzyć przyjaciele bohaterki.
  Ogólnie anime przeurocze, spodobały mi się oba sezony. Jedynym minusem jest to, że postępy w relacjach miłosnych Sawako idą naprawdę wolno. Od strony "bardziej profesjonalnej" raczej nie mam zastrzeżeń, ponieważ kreska bardzo mi się spodobała. Anime idealne na nudę, dla osób, które przepadają za uroczymi miłosnymi, obyczajowymi seriami.

I to wszystko co mogłabym powiedzieć na temat życia Sadako. Teraz chcę wam przedstawić kawałek (tzn. pierwszy rozdział) mojego opowiadania. Zapraszam...



- Już wychodzę mamo! – krzyknęłam, zgarniając do torby drugie śniadanie. Wybiegłam z domu i popędziłam w stronę przystanku. – Kurczę! – krzyknęłam trochę za głośno, przez co ludzie popatrzyli na mnie ze zdziwieniem. Ale co ja mam zrobić?! Ostatni autobus jeżdżący w stronę mojej szkoły uciekł mi sprzed nosa. No to chyba standardowy scenariusz: biegiem! Pędziłam przez wszystkie możliwe skróty jakie znałam. Na jednym z zakrętów o mało co się nie zabiłam.  Szybko wbiegłam do szkoły i pognałam do mojej klasy. Nauczycielka już miała zaczynać lekcję, kiedy ja wparowałam, otwierając na oścież drzwi.
- No brawo Roro. – zaśmiało się kilku uczniów. Ja tylko popatrzyłam zarumieniona na nauczycielkę i przeprosiłam za spóźnienie.  Ona popatrzyła na mnie z politowanie i mruknęła pod nosem coś w stylu „Nic nowego” a potem roześmiała się razem z resztą klasy.
No i tak… Właśnie poznaliście jedną z nieodłącznych części mojego życia… Jestem Rose, jednak tutejsze dzieci nie wymawiają tego ładnie, więc mówcie mi po prostu Roro. Mieszkam w Korei, chociaż urodziłam się w Polsce. Jednak kilka lat temu musiałam z mamą uciekać z domu, ponieważ mój ojczym był bardzo niebezpieczny. Wracając do tematu, którym jestem ja… Mam jakieś metr sześćdziesiąt wzrostu (nawet niecałe). Nadrabiam za to charakterem i inteligencją. Chociaż może i jestem spóźnialska, to należę do czołówki w szkole. Można powiedzieć, że nimi dowodzę, ponieważ z reguły zajmuję pierwsze miejsca w testach. A Polsce zapewne przenieśli by mnie o jakieś trzy klasy, niestety tutaj szkoła na to nie pozwala. Zgodzili się jedynie na rok. Więc mając prawie szesnaście lat wylądowałam w drugiej licealnej.
Wracając do mojego wyglądu… Mam typowo słowiańską urodę: długie, blond włosy oraz piękne, niebieskie oczy. I do tego śnieżnobiałą skórę! Zdecydowanie wyróżniam się spośród reszty uczennic. Nie tylko innym kolorem… Wszystkiego, ale również tym, ze jestem wyjątkowo śliczna i urocza.
Chociaż to nie tak, ze jestem idealna. Posiadam kilka wad. Mianowicie trudno mi zaufać innemu człowiekowi. Pomimo tego, że mam bardzo wielu znajomych (co zawdzięczam głównie charyzmie oraz ciętemu językowi), to posiadam tylko jedną, najlepszą przyjaciółkę. Jak już zauważyliście, jestem śpiochem co jest równoznaczne z tym, że również często się spóźniam. Wbrew pozorom jestem raczej uległa i wolę nie dominować w grupie, dlatego zawsze jest mi bardzo wstyd kiedy zrobię nawet bardzo malutką, złą rzecz. Uwielbiam być sama. Często po szkole ukradkiem wymykam się tak, aby nikt mnie nie zauważył i czmycham do domu. Po co? Uwielbiam anime i mangę. Przez to siedzę mnóstwo przy komputerze, stając się podręcznikowym „no life’em” .
Skoro wymieniłam wady, może czas powiedzieć o sobie coś dobrego? Lubię pomagać innym, często widząc jakieś zwierzątka w pudełkach, chcąc nie chcąc znajduję im dom. Tak automatycznie. Chociaż chodzenie po ludziach czasami jest przerażające… Jestem optymistką (jednak nie mam zbyt dużego mniemania o sobie, jestem z tych, co raczej uważają się za mniej wartościowych i nie wierzą w siebie). Uwielbiam horrory… To cecha? Często marzę i mam głowę pełną świetnych pomysłów, które raczej nie wyjdą na światło dzienne… Jednak posiadanie własnego świata ma też wady, ponieważ często odpływam na lekcjach lub w czasie rozmowy z kimś… Przez co czasami wychodzę na dziwną, na szczęście ludzie odbierają to pozytywnie.  Jak już wiecie dobrze się uczę, jestem zabawna, potrafię się odgryźć i… Jakby to ująć… Przyciągam ludzi (pełna sprzeczności…).
I to chyba wszystko, co mogłabym o sobie powiedzieć. W skrócie: jestem elfem – pierdołą z osobowością marzyciela.

Dziękuję za odrobinę uwagi i przepraszam za tak długi tekst. Papa!





1 komentarz: