sobota, 28 września 2013


Hej,
dziś tak ten, chciałam powiedzieć, ze to nasze opowiadanie to podzielę na jakieś... "sezony"? Nie wiem jak to ująć, ale w punkcie kulminacyjnym chcę zrobić taką króciutką przerwę, żebyście sikali z ciekawości co będzie dalej :P To się nazywa być miłym. I chcę wprowadzić kilka nowych tematów na bloga. Ale to już wiecie. Myślę, ze będą jakieś przeglądy nowych mang i anime i muzyki... Przynajmniej mam zamiar zrobić. A teraz proszę:


Udawanie, że nic się nie stało jest całkiem męczące. Jednak musze to dla niej zrobić. To wszystko dla Lucy, nie chcę, żeby potem jeszcze bardziej cierpiała. Muszę ją trzymać troszkę na dystans.
Kolejne kilka dni minęło bardzo szybko. Jak dla mnie nawet za szybko. Moje myśli zajęte były planem.
~6~ dzień po pogodzeniu
Lucy zauważyła już, ze moje zachowanie od wczoraj jest bardziej nienaturalne niż zwykle. Dzisiaj jednak czeka mnie jeszcze trudniejsze zadanie niż zachowanie pozoru normalnej.
Zerwałam się już po pierwszej lekcji, upewniwszy się, ze przyjaciółka nie ma zamiaru opuszczać szkoły. Puściłam się biegiem przez park i już za chwile dyszałam przed drzwiami mieszkania. Trzęsącymi rękami wyjęłam klucz i włożyłam go do zamka. Z ulga weszłam do środka i pobiegłam do pokoju. Zdjęłam z szafy walizkę i położyłam na podłodze, po czym otworzyłam komodę i zaczęłam wyrzucać z niej wszystkie rzeczy. W myśli odhaczyłam jeden punkt i skierowałam się w stronę łazienki, kiedy usłyszałam, że ktoś wchodzi do mieszkania. Na środku salonu stał Ren.
- Co ty robisz? - spytał naprawdę mocno rozgniewany chłopak.
- To raczej ja powinnam o to pytać. Wiesz, ze to nazywają włamaniem?
- Jak byś nie zauważyła, ten dom teoretycznie należy do mnie i mojej rodziny. A tak w ogóle, o co chodzi z tym urojonym planem?
- Kto ci powiedział? - spytałam przestraszona.
- Chyba tylko jednej osobie wyjawiłaś sekret, co nie?
Spojrzałam na niego z jeszcze większym przestrachem w oczach. Coś mi się zdaje, ze wszystko zaczyna się walić.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz