czwartek, 26 września 2013


Ejo,
dziś bez "h" bo po pierwsze bardzo się spieszę się spać (Asia pada na mordkę po ponad 2 godzinach zajęć dodatkowych, prawie bez przerwy). Ja tylko ciałam poszpanować, że się japońskiego uczyć będę i zaspokoić waszą ciekawość(?) co do opowiadania. No już, zamykam się i prosz:


- Dziewczyno, co ty tu robisz? Chcesz kogoś zabić? Nieźle ci idzie, jeśli to zasadzka na mnie.
- Miriam? Miriam… - w głosie przyjaciółki dało się słyszeć ulgę a jednocześnie ból.
- Cichutko już. Nie możemy się pokazać nikomu w taki stanie, prawda? Więc pójdziemy teraz razem do domku i przebierzemy się, dobrze? – zawsze lepiej działały na nią takie słowa.
- Wyrosłam już z mówienia do mnie w liczbie mnogiej, wiesz? – a może jednak się pomyliłam. – Ale dziękuję, chodźmy, pewnie wyglądam jak upiór.
- Nie mylisz się – mruknęłam pod nosem.
- Co?
- Nic, nic, tak do siebie mówiłam.
- Mhm, ta, uważaj bo ci uwierzę złośnico potworna.
Droga minęła nam bardzo szybko, bo co chwila wymieniałyśmy się jakimiś zgryźliwymi przyjacielskimi komentarzami. Po powrocie Lucy zajęła łazienkę a ja poszłam do pokoju. Właśnie czegoś takiego mi brakowało. Ona zawsze potrafi podnieść mnie na duchu.
Kiedy Lucy wyszła usiadłyśmy razem przed telewizorem i odpaliłyśmy konsolę. Dla nas to jeden z najłatwiejszych sposobów na rozładowanie napięcia. Odkąd pamiętam zawsze tak robiłyśmy. Fakt, ze mieszkałyśmy blisko bardzo ułatwiał sprawę.
- No to co, bierzemy Tekena?  - zaproponowała przyjaciółka.
- No jasne! – krzyknęłam energicznie.
  I tak właśnie minął nam wieczór. Pomijając już to, ze na sam koniec zmusiłam Lucy do obejrzenia jakiegoś horroru a ona o mało co a nie posikała się ze strachu. Za to wtuliła się we mnie i łypała jednym okiem na ekran. A potem usnęłyśmy.
Aaa, coś tam jest, ale nie za wiele, papa ;P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz