Wiecie, ten post napisany był w niedzielę ale postanowiłam go troszku zmienić. Jak już dobrze wiecie, zaczął się rok szkolny. Prawdziwa udręka. W przyszłym tygodniu mam 3 kartkówki, prace klasową, no i oczywiście na każdej lekcji pytanie. Mam tego pecha, że jestem dokładniem dokładnie w środku listy. Tiaaa fart Madzi -.- No ale koniec narzekania (wiem że takie sprawy nikogo nie interesują). Wiem też że nie weszliście na bloga po to żeby czytać moje wywody xDD (swoją drogą widzę, że Asia sporo części dodała, niestety nie mam jak się dorwać do komputera, zaległości nadrobię w sobotę). Więc prosze, kontynuacja opowiadania:
Perspektywa Lucy:
Dziś wychodzę ze szpitala. Minęły dwa dni od mojego wybudzenia. Lekarz stwierdził, że nie ma po co mnie tutaj dłużej trzymać więc dzisiaj mnie stąd wyrzucają. Szkoda. Było nawet dobre jedzenie. Ale sprawa ważniejsza, Miriam jeszcze się nie obudziła. Lekarze mówią że jest w śpiączce i nie wiadomo kiedy się obudzi. Przy tym moja chwilowa utrata wspomnień to był pikuś!
- Lucy, idziesz? - zapytał Eryk.
- Jasne tylko daj mi się pożegnać z Mir.
Szybko wstałam z mojego szpitalnego łóżka i powędrowałam w stronę pokoju przyjaciółki. Po cichutku przysunęłam krzesło do jej łóżka.
-Miriam, wychodzę dzisiaj ze szpitala, wiesz? Do czasu twojej pobudki mieszkam z Erykiem, w końcu wiesz dobrze, że z prawą ręką w gipsie to ja nie wyrobie. Mam nadzieję, że wyjdziesz jak najszybciej bo długo z nim pod jednym dachem nie wytrzymam. Wrócę jutro po szkole dobrze? Przyniosę ci jakąś fajną mangę i sobie razem poczytamy. Pa.
Przytuliłam ją delikatnie i oddaliłam się w stronę wyjścia. Eryk czekał przed szpitalem z torbą na ramieniu.
- No co tak stoisz? Idziemy do domu nie? A i po drodze musimy wstąpić w pewne miejsce.
Nie czekając na odpowiedz poszłam w stronę kawiarenki.
Magda
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz