wtorek, 23 grudnia 2014

Zankyou no Terror


  Wyobraź sobie świat pełen geniuszy. Jeden potrafi wykonać najtrudniejsze zadanie matematyczne
w ciągu kilku sekund, inny zapamiętać i zagrać tysiące koncertów na pianinie. Każdy posiadałby niesamowite zdolności w jakiejś dziedzinie. Jednakże, czy w takich czasach istniałoby pojęcie "geniusz"? Skoro mielibyśmy takie same zdolności co inni, nikt nie byłby wyjątkowy.
  Dziewiątka i Dwunastka to ludzie, którzy tak naprawdę nie powinni istnieć. Są przyjaciółmi od dziecka i razem przeżyli horror, z którego potem udało im się uciec. Teraz, jako nastolatkowie, wprowadzają swój plan w życie z zamiarem obudzenia ludzkości ze snu. Dlatego właśnie rozpoczynają swoja działalność jako Sfinksy.
  Piękny, słoneczny dzień w Tokio. Ludzie aż lgną na ulice. Nie ma to jak wyjść i coś pozwiedzać, no chyba, że... Bum!
  Słoneczny dzień w Tokio. Najnowsze informacje: godzina trzecia po południu, przeprowadzono atak terrorystyczny na budynek rządowy.
  Policja rozpoczyna poszukiwania podejrzanych o eksplozję. Jedyną poszlaką jest umieszczony
w internecie filmik. Jeden z jego bohaterów wypowiada niepokojące słowa: "Tokio zostanie spowite ciemnością o 15". Prognoza spełnia się, przez co autorzy filmiku stają się głównymi podejrzanymi.
  Kolejny beznadziejny dzień z życia Lisy. Nie dość, że jest prześladowana w szkole, to jeszcze
w domu nie może odpocząć. Nawet kiedy idzie na wycieczkę do miasta budynek, który odwiedza staje się celem terrorystów. Do tego
wszystkiego widziała sprawcę i ma postawione ultimatum "zginiesz, albo zostaniesz wspólniczką". Co wybierze dziewczyna, która została tak doświadczona przez los?
  Osobiście, zakochałam się w tym anime. Wiem, że to są moje klimaty, ale przebieg akcji i ciągłe napięcie sprawiają, że czujesz, jakbyś był na dobrym filmie w kinie. Postacie może nie uderzają pięknością, ale kreska bardzo mi się spodobała. Bohaterowie ruszają się naturalnie (wiem, że we wszystkich anime tak jest, ale tutaj to jakoś naprawdę ludzko), co wzbudziło we mnie podziw. Zwłaszcza te filmiki terrorystów
były super animowane. Postacie mają oryginalne charaktery, które zdecydowanie da się polubić (oprócz takiej jednej dziewczyny, co doprowadzała mnie do krwotoków wewnętrznych). Muzyka, o dziwo zwróciłam na nią uwagę, ale to dlatego, że mi się podobała, była bardzo dobra. Pobrałam sobie nawet kilka utworów. I jeszcze jedna rzecz, przez którą szczena mi podłogę zamiatała. Jeden bohater, który był z USA mówił normalnym angielskim, nie kaleczonym. Słowo daję, byłam pod wrażeniem. Co tu jeszcze... A! Sama końcówka serii mnie zabiła :P

  Bardzo dziękuję za przeczytanie mojego średnio-złożonego tekstu na temat mojej jednej z ulubionych serii. Przepraszam, że przez długi czas się nie odzywałam, ale jakoś tak wyszło. Choruję na brak czasu i uzależnienie od gier. Chcę Wam wszystkim życzyć wesołych, spędzonych w gronie rodzinnym świąt. Wielu prezentów, smacznego posiłku i dobrej zabawy. A do tego udanego Nowego Roku! Wszystkiego najlepszego!
 

środa, 10 grudnia 2014

Nara Dreamland

Dam da dam! Ajm bak! Prawie miesiąc nieobecności... Mówiłam już, że szkoła mnie dobija, a jako, że teraz choruje to stwierdziłam "Hej! Może jak już się grzeje w domku to coś napisze?" No i tak oto, tak, właśnie... Nie lubię kończyć tych wstępów, więc...eee... zapraszam do posta :D.




Na pewno każdy z was kiedyś wyobrażał sobie nawiedzone wesołe miasteczko. Ten motyw jest bardzo znany wśród horrorów (których ja szczerze nienawidzę). Japoński park rozrywki został wybudowany w 1961, był wzorowany na Disneylandzie w Kalifornii, Japończycy mieli nadzieję, że przyniesie im to równie wielkie zyski jak w Amerykańskim odpowiedniku. No cóż, przeliczyli się. Co roku do parku przyjeżdżało coraz mniej ludu, aż w końcu, w 2006 roku został zamknięty. Dla mnie odpowiednim następstwem byłoby zburzenie Nara Dreamland. W końcu w Japonii nie ma zbyt dużo miejsca, każdy metr się liczy, więc dlaczego to wesołe miasteczko wciąż stoi?
Na to pytanie nie umiem odpowiedzieć. Może chodzi właśnie o ten niesamowity klimat który tworzy, już opustoszałe wesołe miasteczko?







Muszę przyznać, że przez niektóre zdjęcia to mnie aż ciarki przechodzą. No ale ja jestem mało odporna na jakikolwiek klimat grozy więc być może to tylko ja,
Wejście do parku jest oczywiście zakazane ale co to obchodzi nieustraszonych fotografów czy blogerów? Osobiście, być może, ze sporą grupą ludzi bym tam poszła ale nigdy w życiu po zmroku. Chyba bym tam zeszła.


Źródła:

środa, 29 października 2014

Typowe bohaterki mang shoujo


 Powracamy z jeszcze większą dawką krytyki i niemiłych uwag (by Asia). Jako, że same jesteśmy dziewczynami to trudniej nam było rozróżnić i wymyślić poszczególne typy, więc wyszło chyba krócej niż u chłopców.


„Bo ja kobieta pracująca jestem…”
  Rzadki przypadek, w którym to bohaterka nie zakochuje się jako pierwsza. Musi opiekować się domem, rodziną a największym wydarzeniem w jej życiu są przeceny jajek. Miłości mówi nie, gdyż kto ma na nią czas? Jak nie do szkoły to do pracy, ciężkie życie.

Misaki z Kaichou wa Maid-sama! to chyba najlepszy przykład...

Haruhi z Ouran High School Host Club

Kujou z Last Game

„Dziewczyna Czyste Serduszko”
Bohaterka , którą łatwo polubić – pomocna, koleżeńska, jak coś to posłuży dobrą radą i przytuli jeśli chcesz się wypłakać. Na początku nie chce dopuścić do siebie myśli, że może być w nim zakochana, jednak potem powoli dociera to do niej. Po wielu staraniach zdobywa serce ukochanego i żyją sobie razem niewinnie i szczęśliwie. 

Kto jak kto, ale Kyouko (Skip Beat) jest bardzo prostoduszna

Futaba z Ao Haru Ride

Aoi z L-DK

Wierny piesek
Tą drogę można wybrać mimowolnie lub z własnych chęci. Nawet jeśli będzie nie wiem jak bardzo protestować, to i tak pójdzie za ukochanym.  Ma takiego pecha, że bohater albo jest sadystą, albo nie zdaje sobie sprawy z jej uczuć. Jednakże i tak wszystko dobrze się kończy i wiodą wesołe (lub nie) życie jako chłopak i dziewczyna.

Erika z Ookami Shoujo to Kuro Ouji znana jako wierny piesek Kyouyi

Fanka nr. 1 - Chiyo z Gekkan Shoujo Nozaki-kun
„To ja tu rządzę”
Tak, tak, to właśnie ten typ, który jest najgorszy dla głównego bohatera. Ile on się namęczy, żeby wyznała mu uczucie. Od czasu do czasu zarzuci rumieńcem, ale później całe swoje zażenowanie wyładuje na ukochanym. Często są po jakiś ciężkich przeżyciach, które tak a nie w inny sposób ukształtowały ich charakter – złe stosunki z rodziną lub całym otoczeniem.
Ririchiyo z Inu x Boku SS

Taiga z Toradory to dobrze wszystkim znany przykład tsundere
 Słodka, głupia i naiwna
Nie jest to kolejny żart o blondynce, tylko idealny opis prostodusznej dziewoi, która uwierzy we wszystko. Jeśli zobaczy bezdomnego pieska rzuci mu się na pomoc, a jeśli ktoś zdobędzie jej serce, odda je bez namysłu.
Kobato z Kobato (xD)
Głowna bohaterka Itazury na Kiss - Kotoko
Królowa haremu
Niewinna owieczka, którą chciałoby się aż schrupać, gdyby nie to, że potem mielibyśmy ciężką niestrawność. Urocza dziewczynka ze zdrętwiałą ręką, którą non stop trzyma przy klatce i piszczy coś o miłości i pokoju na świecie. Nie posiada szóstego zmysłu, który podpowiedziałby jej „Patrz, sześciu zabójczo przystojnych facetów cię podrywa”. Ostrzeżenie: najczęściej nie są zbyt inteligentne.
Bazyliszek number 1 - Haruka z Uta Prince


Heroina (tak, tak, nie wymyślili jej imienia) z Amnesi, bazyliszek nr. 2
Nałogowa trzymaczka ręki przy klatce- Ema z Brothers Conflict
 Podsumowując: gry otome, na których podstawie robi się anime są beznadziejne pod względem głównych bohaterek. To najgorsze co można kiedykolwiek zrobić.

Chłopczyca
Ile to już razy dziś mówiłam, o prostodusznych dziewczynach. I patrzcie! Kolejny typ, który powie ci wszystko co myśli, nie będzie zważać na swój wygląd a zachowanie pozostawia wiele do życzenia. Jeśli jest główną bohaterką (bo często zdarza się, że to dobra kumpelka, pozostająca w cieniu pierwszoplanowców) to po poznaniu „tego jedynego” przechodzi magiczną metamorfozę i z niedbającego o siebie kartofla przemienia się w zdatną do chodzenia dziewczynę.
Teru z Dengeki Daisy

Może nie wygląda, ale Haru z L-DK to także chłopczyca

sobota, 25 października 2014

Ulubione pary i paringi cz. II


  Witajcie ziemskie istoty zwane ludźmi. Przybyłyśmy po (prawie/ponad) miesiącu aby umieścić drugą część naszych ulubionych paringów. Dzisiaj będzie bardziej różnorodnie, ale to już sami się o tym przekonacie. Proszę nas o nic nie posądzać. Koniec wstępu.

1. Alicja x Blood

2. Chiyo x Nozaki


3. Seo x Wakamatsu

4. Kashima x Hori

5. Kyouya x Erika

6. Hiyori x Yato

 (Teraz paringi do których się nie przyznajemy, innymi słowy: TOP SECRET)
7. Kuroko x Aomine
 
 8. Midorima x Takao
 

 9. Yuzuru x Seryou
 

10. Rei x Shougo
 

A teraz czas na Waszą ulubioną część, czyli paringi idealne według nas:
1. Asia x Sting
 
2. Magda x Gray
 

I to by było na tyle, dziękujemy za uwagę


 
 
 

niedziela, 28 września 2014

Romeo x Juliet


Romeo i Julia, kto nie zna tej książki? Lektura przez którą każdy musi przejść. Osobiście uważam, że jest beznadziejna ale może to właśnie przez to anime? Romeo x Juliet - piękne anime opowiadające o wiele ciekawszą wersję zmagań rodziny Capuletti i Monteki. Podstawowa fabuła jest oczywiście ta sama, Julia, Romeo, miłość i ta felerna śmierć na koniec. To będą chyba jedyne podobieństwa. Reszta fabuły oczarowała mnie całkowicie. Latająca wyspa, pegazy, zdrady, zamachy, przyjaźń, poświęcenie i ta miłość która nie będzie trwała zaledwie trzy dni. Na dodatek,.. No dobra, pierwsze spotkanie bohaterów to oczywiście kwiatki, świecące oczy i piękna muzyka w tle - tak tak, miłość od pierwszego wejrzenia. Zauważcie, że to właśnie na tym kończy się oryginalna wersja. W tym anime nie zakochają się tylko w wyglądzie ale i w charakterze, nie wyjdą za siebie już drugiego dnia po poznaniu i nikt nie rzuci się w szpony śmierci cały zapłakany bo jego druga połówka już odeszła z tego świata (skończy się to w o wiele gorszy sposób). Chyba mogłabym wreszcie przestać opisywać to anime na swój sposób bo niczego nie zrozumiecie więc.. Tak, lepiej będzie jeżeli opiszę wam ładnie, pokrótce początek.
Rodzina Capuletti panowała w Neo-Veronie od wielu pokoleń. Ludzie za ich panowania żyli szczęśliwie i dostatnie, aż do pewnego wieczoru gdy żądny władzy Monteki wymordował całą rodzinę i zasiadł na tronie. Od tamtej pory w państwie panuje tyrania, źródła mówiące o czasach dobrobytu zanikają, zostają tylko plotki o tym, jaka to rodzina Capuletti była zła i jaki to nasz władca jest dobry, że nas od nich uwolnił. W ten sposób mija dziesięć lat (lub coś około tego, przepraszam, nie pamiętam), Monteki dorobił się syna - Romea. Przystojny młodzieniec o złotym serduszku zupełnie nie przypominający ojca z charakteru. Chłopak żyje sobie sielankowo na zamku, nie stresuje się niczym, ma jak w niebie ale nie pochwala poczynań ojca. W tym samym czasie, w stolicy grasuje Czerwone Tornado. Chwila, zabrzmiało to tak jakby to był przestępca. Poprawka, Czerwone Tornado to taki jakby tamtejszy Robin Hood. Daje ludziom jedzenie jeżeli takowego nie mają, ratuje biedne damy z opresji i ucieka przed strażą królewską. Ale to tylko w godzinach pracy. Gdy wraca do domu i zamyka się w swoim pokoju na nowo staje się... Kobietą. Okazuje się, że przed terrorem Montekiego zdołała uciec jedna, mała dziewczynka - córka Capulettich. Przez te wszystkie lata dziewczyna przebierała się za chłopaka nie wiedząc, dlaczego jej tak karzą. Jednakże, Julia pewnego dnia dostaje się na bal w zamku. Tam, przy fontannie, przy akompaniamencie pięknej muzyki i z fruwającymi w tle kwiatuszkami spotyka miłość swego życia - Romea. Obydwoje zakochują się w sobie od pierwszego wejrzenia nie wiedząc o tym, że ich rodziny to śmiertelni wrogowie. I.. koniec opowiadania Magdy, bo jak pójdę dalej to sporo wam zaspoileruje.
Ogólnikowo (bo tam na górze już sporo napisałam) serial podobał mi się niesamowicie. Anime obejrzałam za jednym tchem pobijając przy okazji rekord płakania  na koniec serii. Możliwe, że to tylko ja, bo za bardzo wczułam się w sytuację moich kochanych głównych bohaterów ale nie wińcie mnie. Jestem beznadziejnym przypadkiem romantyczki co nie płacze przy normalnych filmach.
Tak przy okazji, jak już się zebrałam i coś napisałam, to chciałabym was bardzo przeprosić. Dodaje strasznie mało postów (co Joanna wypomina mi na każdym kroku) ale proszę nie wińcie mnie tylko kochanych nauczycieli z mojej szkoły i mój piękny plan lekcji dzięki któremu wracam wykończona do domu. Teraz bym zapewne trochę ponarzekała jak to strasznie, że wakacje tak szybko zleciały ale nie będę was już zanudzać. Trzymajcie się i do eee... przeczytania (?) w kolejnym poście :D


Pierwsze spojrzenie - kwiatuszki w tle i ta nastrojowa muzyczka
Młody też się zawiesił patrząc na naszą Juleczkę
Piękna scena miłości od pierwszego wejrzenia, zawsze mnie to rozwalało

poniedziałek, 22 września 2014

Hibi Chouchou

  Każdy chyba zna osobę, która nie jest fanem rozmów. Lub rzadko się odzywa. Albo w ogóle. Osobiście jestem introwertykiem i nie specjalnie klei mi się gadka jak kogoś nie znam. Ale dziś nie o mnie tylko o prześlicznej mandze pod tytułem "Hibi Chouchou"
 Suiren jest niemalże niemową, ledwo co odzywa się w towarzystwie przyjaciółek. Nadrabia jednak swoim wyglądem - jest niesamowicie piękna. Przez oszałamiającą urodę po wejściu do liceum staje się obiektem rozmów i westchnień chłopców. Spotyka tam Kawasumi'ego, który ani razu nie spojrzał w oczy. Chłopak niepotrafiący rozmawiać z dziewczynami zaczyna interesować śliczną Suiren. Jak wszystko się potoczy?

  Osobiście manga bardzo mi się podoba, jak na chwilę obecną polskie tłumaczenie jest dosyć w tyle, ale po angielsku jest niemalże pięćdziesiąt rozdziałów. Może wydawać się bardzo prosta i bez nagłych zwrotów akcji, jednak ten spokój i słodkość głównej bohaterki... No po prostu nie da się nie czytać. Bardzo polecam, gdyż jest to jedna z niewielu mang bohaterka pomimo swojej nieśmiałości stara się coś zrobić a nie siedzi na tyłku i czeka jak po nią przyjedzie książę na białym koniku z kupą forsy na koncie. To by było na tyle z mojej strony, może króciutki post, ale ja nie wiem co mam napisać żeby nie było spoilerów. Żegnam i niech moc słodkości będzie z Wami!