poniedziałek, 17 lutego 2014


 Hejka!
Dzisiaj mam początek opowiadania, które Magda mi kazała wstawić, bo się po nim poryczała (brawo dla mnie, ją to jest ciężko ruszyć). Musicie mi wybaczyć, ale głównym bohaterem będzie Koreańczyk. I nie czepiać mi się prosz imienia, bo nie wiedziałam jakie dać! Co z tego, że on w rzeczywistości jest Chińczykiem! :P Okej, to zapraszam do czytania.


- Spróbuj mnie złapać! – zawołał chłopiec.
- Chcesz zginąć? – zaśmiałaś się, powalając przyjaciela na trawę.
- Złaź ze mnie! Jesteś za ciężka! – jęknął.
- Lulu! Nie ładnie tak mówić dziewczynie. – wstałaś i odwróciłaś się do niego plecami.
Chłopczyk podążył za tobą i przyjrzał ci się. Ty, jak na zawołanie odwróciłaś się w drugą stronę i ukryłaś twarz w swoich dłoniach. Luhan złapał Cię swoją malutką łapką.
- ____, nie gniewaj się. Żartowałem… - poprosił skruszony.
- Naprawdę? – spytałaś, odwracając się do niego.
- Naprawdę. – mówiąc to mocno się do ciebie przytulił, a Ty zaśmiałaś się. – Lulu! Udusisz mnie!
- Luhan! ____! Wracajcie do domu! Zaraz będzie padać. – zawołała mama przyjaciela.
Chłopiec złapał Cię za rękę i pociągnął w stronę drzwi. Szybko dorównałaś mu kroku i razem weszliście do salonu. W kuchni ciocia – mama Luhan’a – przygotowywała obiad. Mieliście jeszcze troszkę czasu więc postanowiliście pobawić się w pokoju chłopczyka. Kiedy weszliście do małego, przytulnego pokoju, chłopiec nadal trzymając Twoją rękę, podbiegł do łóżka. Usiadłaś obok niego a Luhan sięgnął po latarkę i naciągnął na Was kołdrę.
- Co robisz? – spytałaś.
- Opowiem ci jakąś straszną historię. – uśmiechnął się.
- Lulu! Tak nie wolno! Przecież wiesz, że będę się bała! – zawołałaś.
- Ale wujek do nas ostatnio przyjechał i nauczył mnie kilku nowych! – zaproponował.
- Nie zgadzam się! Nie i koniec kropka! – zaprotestowałaś.
- A jak się do siebie przytulimy? Wtedy nie będzie strasznie. – mówiąc to wyciągnął rękę i zrobił miejsce obok siebie.
- No dobrze. – mruknęłaś i podsunęłaś się do niego.
Luhan zaczął opowiadać swoją straszną historię. W pewnym momencie stwierdziłaś, że nawet przy zgaszonym świetle i pustym domu nic by Ci się nie stało. Ta opowieść była wręcz śmieszna!
Kiedy przyjaciel zobaczył Twoją reakcję urwał i zaczął Ci się przyglądać. Potem zgasił latarkę, krzyknął „buuu!” i zaczął Cię gilgotać. Bawiliście się jeszcze tak przez chwilkę, jednak do akcji wkroczyła mama Luhana. Kazała Wam umyć ręce i lecieć do jadalni, bo za chwilę cały obiad wystygnie. Wstałaś energicznie i pobiegłaś do łazienki. Chłopiec podążył za Tobą. Zauważyłaś błysk w jego oku, kilka minut później wiedziałaś o co chodzi. Rozpoczęła się łazienkowa bitwa na pianę. Zaniepokojona hałasami ciocia otworzyła drzwi pomieszczenia i osłupiała. Popatrzyliście się na nią, Ty bąknęłaś jakieś przeprosiny i pobiegliście do kuchni zjeść posiłek.

A no tak, nie dodałam, że w formie scenariusza :P
Papa!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz