Konbanwa
Heh... Niema to jak dodawanie posta chwilkę po pierwszej nad ranem... Ale jakoś ta się nic nie dzieje od kilku dni na blogu więc ten, chciałam coś wstawić. I chociaż nie będzie to oryginalny post to przynajmniej coś, prawda?
No to jak zwykle lecimy z perspektywą Miriam:
- Miałaś rację, tu jest świetnie!
– krzyknęła podekscytowana Lucy.
- Bo ja zawsze mam rację –
odpowiedziałam z szerokim uśmiechem na twarzy.
Właśnie zmierzaliśmy na wielką
kolejkę górską. Był to kolejny punkt naszej wycieczki. Zaliczyliśmy już kilka
miejsc, takich jak tunel miłości czy dom strachów.
Kiedy byliśmy na miejscu obleciał
mnie strach. To jest za duże! Przecież jak coś się stanie nie wydostaniemy się
stamtąd. Ale było już za późno na
dyskusję bo właśnie wsiadaliśmy do wagonu. Nikt oprócz naszej czwórki nie zajął
miejsc, trudno się dziwić. Przecież teraz ludzie są w pracy i szkole. Ale fart!
Kolejka ruszyła. Szybko
nabraliśmy prędkości, a zaraz potem śmigaliśmy w dół, w górę, na boki. Właśnie
byliśmy na najwyższym punkcie całego toru, kiedy wagonik gwałtownie zwolnił, po
czym zatrzymał się.
- Co się dzieje? – spytała
zdezorientowana.
Przytuliłam się do Ichiru i
czekałam na dalszy przebieg wydarzeń. Chwilę potem wagonik znów ruszył. Zaraz…
Nie w ta stronę. Zaczęłam krzyczeć. Zaraz potem usłyszałam wrzaski Lucy. Co się
dzieje?! Wagonik znów gwałtownie zatrzymał i ruszył do przodu. Widać było, że
jedzie za szybko, ponieważ koła zaczynały wydawać nieprzyjemne odgłosy w
starciu z szynami. Porwało nas w dół. Z zawrotną prędkością zjechaliśmy z góry,
a chwilę potem zaczęliśmy podskakiwać na siedzeniach. Wydawało się, ze maszyna
nie daje sobie rady. Niewiele dalej widać było kolejny ostry zakręt. Czy się
wyrobimy? Nagle nasze zabezpieczenia puściły. Zaraz umrzemy! Chłopcy spojrzeli
po sobie, a następnie w ramionach Ichiru skakaliśmy z maszyny.
- Co ty do licha robisz? Chcesz
nas zabić? – wydarłam się.
Ichiro szybko odwrócił mnie tak,
żeby to on pierwszy spadł na ziemię. Potem mocno przycisnął moją głowę do jego
klatki i kazał się nie ruszać.
BUM…
Szybko otworzyłam oczy.
Spadliśmy. Właśnie leżeliśmy na ogromnym materacu. Ichiru też już otworzył oczy
i spojrzał na mnie. Płakałam. Zrobił wszystko, żebym nie poczuła upadku.
Popatrzyłam na niego a potem czule pocałowałam i pogłaskałam po włosach.
-
Dziękuję – tylko tyle mogłam wyszeptać przez ściśnięte gardło.
Asia-chaaan :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz